poniedziałek, 27 lutego 2017

tag

jak to legenda Wawrzyniak kozak
Chciałem odejść. Dochodziły do mnie sygnały, że raczej nie będę grał – mówi Jakub Wawrzyniak, który odszedł Legii do Amkara Perm za 100 tys. euro.
Najlepszy z najgorszych. Dubler piłkarza, który nie istnieje. Ten, przez którego nie wygraliśmy z Niemcami, bo się wywrócił. To tylko kilka określeń jakich używano w stosunku do Jakuba Wawrzyniaka. Po sześciu latach gry w Legii, podpisał 2,5-letni kontrakt z Amkarem Perm. Rosjanie zapłacili za niego 100 tys. euro.

ADAM DAWIDZIUK: Musiał pan odejść z Legii?
JAKUB WAWRZYNIAK: Tak. Chciałem. Zostało mi pół roku kontraktu. Dochodziły do mnie sygnały od trenera, że raczej nie będę grał. Poza tym trafiła się fajna propozycja, więc dlaczego miałem z niej nie skorzystać?

Jak przygotować murawę do meczu? "Zaczynamy od 7 rano..




Był pan zawiedziony, że został odstawiony na boczny tor?
JAKUB WAWRZYNIAK: Nie. Taka jest piłka. Czasem jeden mecz zmienia oblicze zawodnika. Ktoś inny dostaje szansę i ją wykorzystuje. Ja nie jestem takim typem człowieka, który zadowala się tym, że jest w drużynie. Nigdy nie radziłem sobie z siedzeniem na ławce, stąd też decyzja o odejściu. Trafiam do dobrej ligi, fajnej drużyny, to dla mnie krok do przodu.
W pana wieku?
JAKUB WAWRZYNIAK: Piłkarzy dzieli się na dobrych i na złych, nie młodych i starych. Wiek nie ma tu znaczeni

Legia bardzo zmieniła się przez ostatni rok. Na lepsze? Gorsze?
JAKUB WAWRZYNIAK: Są to zmiany na górze, ale piłkarza one nie dotykają, jego obowiązki się nie zmieniają. Nie chcę tego oceniać. Nie dlatego, że mi nie wypada, bo to byli do niedawna moi przełożeni. Po prostu ja się na tym nie znam. Czas pokaże, w jakim kierunku pójdzie Legia. Działacze mają ambitne plany, ja im bardzo kibicuję.
Potrzebna była zmiana trenera?JAKUB WAWRZYNIAK: To są rzeczy, na które my nie mamy wpływu. Na pewno było to duże zaskoczenie. Zmieniono trenera, który zdobył dublet. Kiedy udało się to po raz ostatni?
W 1995 roku.
JAKUB WAWRZYNIAK: Tak. Do tego miał drużynę na pierwszym miejscu w tabeli, z pięcioma punktami przewagi. Ta zmiana wzbudziła kontrowersje. Tak zdecydowano, uznano, że czas spróbować z kimś innym. Ja życzę nowemu trenerowi sukcesów, ale nie zapominajmy, jak duży wkład w to wszystko ma Jan Urban.
Czym Berg różni się od Urbana?
JAKUB WAWRZYNIAK: Za wcześnie na jakieś oceny. Ja z nowym trenerem pracowałem tylko w okresie przygotowawczym, gdzie dominowała taktyka, graliśmy sparingi, a nie o stawkę. Nie było mnie w kadrze na mecze ligowe, nie wiem, jak reagował w przerwie spotkania z Koroną czy po meczu w Zabrzu. Poza tym oceniać go nie jest moją rolą, nigdy tego nie robiłem i nie zamierzam.
Jest coś u Berga, co pana urzekło?
JAKUB WAWRZYNIAK: Może to, że on u wszystkich szuka pozytywów. Jeśli czymś się wyróżnił, to chyba tym.

poniedziałek, 6 lutego 2017

niech strzela milik xdhaaha beka lololol xdjagbsdjha

Był największym objawieniem eliminacji mistrzostw Europy 2016, podczas których stał się gwiazdą dużego formatu i wraz z Robertem Lewandowskim stworzył duet napastników, którego boi się dziś cały piłkarski świat. Arkadiusz Milik opowiedział nam o swoich wspomnieniach, marzeniach i celach na EURO 2016.
Czy śni Ci się już EURO 2016?Nie, jeszcze nie. Na razie turniejem we Francji bardziej żyją media, niż piłkarze. My staramy się zachować spokój. Na zgrupowaniach w Juracie, a także w Arłamowie robiliśmy wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do EURO 2016. Na treningach dawaliśmy z siebie wszystko, a w wolnych chwilach staraliśmy się jak najbardziej wypocząć, zregenerować. Bardziej o mistrzostwach zaczęliśmy zaś myśleć, od kiedy przylecieliśmy do Francji. Poczuliśmy atmosferę wielkiego turnieju i już nie możemy się doczekać pierwszego meczu.

Słyszysz „mistrzostwa Europy” i co od razu myślisz? Jakie jest Twoje pierwsze skojarzenie?Wielkie święto piłki nożnej. Co prawda nie można ich porównać do mundialu, w którym rywalizują wszystkie najlepsze reprezentacje z całego świata i jest to dla nich coś niezwykłego, ale to najważniejszy i najbardziej prestiżowy turniej w Europie. Jestem dumny i bardzo się z cieszę, że będziemy mogli zagrać na mistrzostwach we Francji.



Które mistrzostwa Europy pamiętasz dobrze jako pierwsze?EURO 2004 w Portugalii. W finale imprezy gospodarze zmierzyli się z Grecją i niespodziewanie przegrali. To były pierwsze mistrzostwa Cristiano Ronaldo, który bardzo mi imponował. Pamiętam nawet, w jakich wtedy grał butach. To były złote Nike Mercurial Vapor II, jedne z moich ulubionych.

Teraz to Ty po raz pierwszy zagrasz na wielkim turnieju.Śniłem o tym, aby pojechać z reprezentacją Polski na wielki turniej i na nim jesteśmy. Teraz chciałbym w nim zagrać. Najważniejsze, aby zdrowie i forma dopisała. Wtedy będzie dobrze.



Uwielbiasz gonić za marzeniami.Trochę udało mi się ich ostatnio spełnić. Jako dziecko marzyłem o tym, aby zagrać na Camp Nou i udało się w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Co prawda przegraliśmy z Barceloną 1:3, ale wrażenia były wielkie. Śniłem o występach w Champions League czy reprezentacji Polski. Na własnej skórze przekonałem się, że w piłce nożne wszystko jest możliwe. Wiem, że nie ma rzeczy nieosiągalnych, dlatego marzenia przechodzą już w cele.

To jaki jest cel na EURO 2016?Naszym absolutnym minimum jest wyjście z grupy. Podświadomie czujemy, że stać nas na więcej, ponieważ mamy bardzo dobrą drużynę, ale na razie trzeba zrobić ten pierwszy krok.



Bardzo dużo będzie zależało od pierwszego meczu z Irlandią Północną. Może ustawić całą rywalizację w grupie.Nie myślimy o tym. Zawsze staramy się żyć z meczu na mecz. Każde najbliższe spotkanie jest dla nas najważniejsze. Skupiamy się na tym, abyśmy wyszli z grupy i zaprezentowali się na tych mistrzostwach jak najlepiej.

Zagraniczne media coraz częściej piszą, że najgroźniejszym duetem napastników na EURO 2016 będzie para Robert Lewandowski – Arkadiusz Milik. Napędziliście wszystkim stracha, dzięki świetnej grze w eliminacjach mistrzostw Europy, a także przez kapitalne statystyki w klubach w minionym sezonie.Nie patrzę na takie porównania. Zarówno ja, jak i Robert gramy w klubach, które preferują ofensywny futbol. Obaj jesteśmy pazerni na gole, szukamy gry, lubimy mieć piłkę przy nodze i denerwujemy się, kiedy jej nie mamy. Potrafimy się też dobrze uzupełniać i zagrać na dwóch pozycjach. To ważne. Jestem pod dużym zachwytem tego, co robi Lewandowski, ale staram się skupiać na sobie. Chce się ciągle rozwijać i iść do przodu jako piłkarz.



Czy te mistrzostwa to będzie gra o Twoją przyszłość? Coraz częściej mówi się o tym, że opuścić Amsterdam.Teraz skupiam się tylko i wyłącznie na mistrzostwach. Mamy swoje cele i chcemy je zrealizować. O przyszłości pomyślę już po turnieju.
Jak to Pazdan KOzAk

AKTUALNOŚCI

[WYWIAD] Michał Pazdan: Syn zaczyna rozpoznawać mnie na plakatach

SPECJALNE14.04.20160 KOMENTARZY
Człowiek, który w zeszłym roku nie miał wakacji, ale za to doświadczył wielu rzeczy, o których marzy się przez całe życie. Gość, który wychował się w Krakowie, a zakładał już opaskę kapitańską w Legii Warszawa. Piłkarz, który robi systematyczne postępy, ale trudno doszukać się w nim jakiejkolwiek cechy futbolowej gwiazdy. Michał Pazdan przed bojem Legii z Lechem Poznań.
Jak oszukałeś swój organizm w 2015 roku?
Niestety, nie da się oszukać organizmu.
No ale Tobie poniekąd się udało. Ze światowych statystyk wynika, że byłeś jedyną osobą w Europie środkowo-wschodniej, która nie miała wakacji.
Ale ja miałem wakacje. Dokładnie cztery dni.
Ale chyba nie miałeś jeszcze wtedy mieszkania w Warszawie?
Zgadza się, więc te trzy, a w zasadzie to cztery dni, musiałem poświęcić na to, żeby je znaleźć, a później pojechałem z Legią na obóz. Nie czułem się optymalnie, nie czułem tego rytmu ligowego i paradoksalnie pomogła mi kontuzja łokcia. Prawdą jest, że podczas rehabilitacji pracuje się nierzadko dłużej i częściej niż podczas normalnego rytmu meczowego, ale dzięki tej kontuzji złapałem pewien oddech psychiczny, bo w zasadzie tego mi najbardziej brakowało. Nie jest problemem grać cały rok, tylko trzeba wiedzieć, że się będzie grać cały rok, żeby się do tego odpowiednio przygotować. W tym pamiętnym 2015 roku dostałeś dodatkowy bodziec czy jednak pożeracza energii?
Narodziny syna to wyłącznie dodatkowa energia. Do tego, że dziecko budzi się w nocy i płacze naprawdę można się przyzwyczaić, ale ta świadomość, że ma się dla kogo grać, że ma się tę odskocznię w postaci rodziny, jest fantastyczna. Syn nawet powoli zaczyna rozpoznawać mnie na plakatach,  choć to nie jest to zbyt trudne, bo taką fryzurę jak ja ma w Legii tylko Adam Hlousek, a w kadrze Hubert Małowiejski. Faktem jest, że dla piłkarzy, którzy są młodymi ojcami, zgrupowania w hotelu dzień przed meczem są czasem zbawienne, bo się ma chwilę tego spokoju i koncentracji potrzebnej do przygotowania się do meczu.
No właśnie, a jak to jest z tym przygotowaniem do takiego meczu, jak z Lechem? 
Do każdego meczu trzeba przygotować się tak samo. Ja wiem, że to brzmi jak banał, ale tak trzeba do tego podejść. Wiadomo, że już później na boisku czujesz jaka jest atmosfera i jeśli jest szczególna, to adrenalina rośnie, ale przygotowanie musi być takie samo, bo to ci daje pewien komfort.Mam czasem takie wrażenie, jak obserwuje was podczas zgrupowań, że wszyscy się podniecają tym wszystkim poza wami. Zastanawiam się skąd u was ten luz i spokój? To się ma czy tego się można nauczyć?
Jak chce się grać w piłkę, to trzeba się tego nauczyć. Wiadomo, że jak po raz setny się robi to samo, to podchodzi się do tego spokojniej. Każdy zawodnik ma inne sposoby na koncentrację przed meczem. Zbytnia pompka też w niczym nie pomaga. Ważne jest skupienie i spokój.
Ty masz jakiś swój rytuał przed meczem? Bo takie stałe „punkty programu” też porządkują w głowie pewne sprawy.
Śmieje się, że jak kiedyś miałem więcej włosów, to goliłem się co tydzień, a teraz mam ich mniej,więc w związku z tym, że z reguły gramy co trzy dni, golę się także co trzy dni. To nie jest może jakiś wielki rytuał, ale pewne moje przyzwyczajenie. Po ostatnim posiłku przychodzę do pokoju i następuje ostatnie golenie. Wolałbym tego nie robić, ale tak mnie natura doświadczyła, że tych włosów za dużo nie ma więc trzeba się zgolić. Ten porządek w głowie jest potrzebny zwłaszcza jeśli chodzi o grę obronną czy przesuwanie na boisku. Tu trzeba mieć wszystko poukładane i wiele rzeczy trzeba robić z automatu. Trzeba maksymalnie dużo rzeczy robić nie specjalnie myśląc o tym, żeby mieć czystą głowę w sytuacji, kiedy trzeba coś przeanalizować. Jak oglądam sobie nieraz mecze w telewizji, te na najwyższym poziomie, to myślę sobie „o teraz powinieneś zrobić to, i zagrać tu” i ci piłkarze to robią. To ich odróżnia od zawodników  z niższej półki. Umiejętność podjęcia właściwej decyzji. Możesz być świetnie przygotowany motorycznie i technicznie, ale ile daje ci głowa? Niektórzy twierdzą, że to pięćdziesiąt procent. 
A jak u Ciebie było z głową po takim meczu w Poznaniu, z Irlandią, gdzie musiałeś „boksować” się z Jonathanem Waltersem i zostałeś okrzyknięty mianem „Kung-fu Pazdan”? Myślałeś sobie: „Ja wam jeszcze pokażę, jeszcze będę grał w tej reprezentacji” czy raczej „Robię spokojnie swoje, jak będę pracowało, to ktoś to zauważy”?
Raczej byłem bliżej tego drugiego. Nauczyłem się, że im bardziej czegoś chcesz, tym trudniej to przychodzi. Nie można i nie warto się czasem zbytnio napinać. Ja się tego uczyłem z biegiem lat. Pewnie są tacy zawodnicy, którzy mają to od początku i pewnie lepiej na tym wychodzą, ale ja musiałem do tego dojrzeć. Najważniejsze jest złapanie odpowiedniego dystansu i równowagi.
 nara pozdro 9834659834750934756